Kilka dni temu pisaliśmy o małym niedźwiadku, który został odłowiony z lasu w Ustrzykach Dolnych i trafił do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.
Mały miś był bez matki, groziło mu niebezpieczeństwo ze strony wilków. Leśnicy powiadomili RDOŚ, która wyraziła zgodę na pomoc. Zwierzę trafiło pod opiekę specjalistów.
Lekarz Radosław Fedaczyński zauważył, że zwierzę nie jadło co najmniej kilka lub kilkanaście dni. Stąd zapewne problemy z poruszaniem się, nie miało sił. Dodatkowo mały miś był mocno wychudzony, osłabiony. Ma problemy z poruszaniem się. Na plus jednak jest to, że je samodzielnie.
Zwierzę choruje na anaplazmozę, chorobę przenoszoną przez kleszcze. Powoduje ona m.in. drżenie, zmiany w płucach i przewracanie się.
Lekarz stwierdził, że miś powoli wraca do zdrowia, jednak potrzeba czasu. Dobrze, że pomoc nadeszła w odpowiedniej chwili. Weterynarze będą musieli szybko działać, by zwierzę nie przyzwyczaiło się do ludzi, bo będzie miało problem z powrotem do wolności.
Wielu internautów wyraża aprobatę do działań leśników, którzy pomogli małemu misiowi pozostawionemu przez matkę, gdzie groziło mu niebezpieczeństwo ze strony wilków.
Są jednak i tacy, którzy w sieci piszą, że wilki nie zjadły niedźwiedzia, więc będą musiały upolować inne zwierzę- domysł taki, że mogą podchodzić pod domostwa.
Wśród komentarzy pojawia się m.in. głos dr Roberta Maślaka z Uniwersytetu Wrocławskiego, który stwierdził na facebooku: „Niedźwiedź jest gatunkiem, który bardzo szybko przyzwyczaja się do człowieka, jeśli będzie otrzymywał pokarm od ludzi – oznacza to, że nie może być potem wypuszczony na wolność, bo będzie poszukiwał jedzenia u ludzi”.