Jeśli runie, to 500 mln metrów sześciennych wody ruszy z hukiem na południe korytem Sanu, fala wysokości 30 metrów zmiecie po drodze przybrzeżne wioski i zatopi Sanok.
To, co ma być ochroną, stanowić może także ogromne zagrożenie. Według licznych informacji zbieranych przez wiele lat na ten temat wynika, iż awaria lub uszkodzenie zapory wodnej w Solinie spowoduje powstanie fali powodziowej o dużej sile niszczenia. Jeżeli tama runie to w jednej chwili 500 mln metrów sześciennych wody ruszy z hukiem na południe korytem Sanu, a fala o wysokości 30 metrów zmiecie po drodze przybrzeżne wioski i zatopi Sanok, będący najniżej położonym punktem w okolicy.
Do Sanoka dotrze ściana wody wysoka na 17 metrów, po czym pójdzie dalej. Miejska legenda sanocka głosi, że w mieście ocaleją tylko ci, którzy w tym czasie znajdą się na szczycie Góry Parkowej. Do granic Przemyśla fala dotrze w ciągu 7 godzin. Szacuje się, że w takim przypadku woda może zalać około 50% obszaru miasta. Jeśli zapora wodna w Solinie arunie, prawdziwy kataklizm grozi dziesiątkom tysięcy ludzi. Dokładne obliczenia niestety nie są dostępne. Według niektórych informacji, fala zebraniowa będzie wędrować przez całe koryto Sanu, zalewając wszystkie okoliczne miejscowości. Inne źródła mówią o tym, iż fala wypłaszaczy się i zakończy swoją drogę w okolicach Przemyśla.
UWAGA:
Informacje zostały zebrane w sieci oraz w wywiadzie z okolicznymi mieszkańcami. Nie jest to film naukowy.
