Strona główna HISTORIA Wigilia na Podkarpaciu. Urok dawnych zwyczajów!

Wigilia na Podkarpaciu. Urok dawnych zwyczajów!

0
Reklama

Wigilia w polskich domach pełna jest tradycji. W zależności od regionu można odnaleźć różnicę i to nie tylko w potrawach. Jakie zwyczaje wigilijne ma Podkarpacie?


W polskiej tradycji data 24 grudnia ma wyjątkowe znaczenie. Rodzinny czas oczekiwania na Boże Narodzenie przepełniony jest bogactwem zwyczajów. Są takie, które były powszechne na terenie wszystkich ziem polskich, jak również nie brak takich, które były znane jedynie w konkretnych regionach.

W Wigilię wstawano bardzo wcześnie i zabierano się do pracy, kobieta, aż do wieczerzy nie mogła usiąść. Dawnym zwyczajem w wigilijny poranek sąsiedzi odwiedzali się, by złożyć sobie życzenia. Sąsiedzi wysyłali do siebie młodych chłopaków, aby zapewnić sobie pomyślność. Gdy pierwsza dom w Wigilię odwiedziła kobieta odczytywano to jako złą wróźbę (wśród Lasowiaków wizytę kobiety w Wigilię odczytywano jako zapowiedź tego, że w nadchodzącym roku w gospodarstwie rodzić się będą kokoszki i cieliczki). W niektórych regionach po wsiach wczesnym rankiem chodzili połaźnicy, którzy składali życzenia otrzymując w zamian poczęstunek od gospodarzy.

Reklama

W niektórych miejscach zdarzał się zwyczaj wprowadzania konia do domu. Zwierzę częstowano owsem, a osobę, która go przyprowadziła – wódką. Następnie oprowadzano konia trzykrotnie wokół izby co miało przynieść szczęście na cały następny rok.

Gdzieniegdzie istniał zwyczaj „zapraszania wilka” na wieczerzę poprzez stawianie na oknie miski z grochem i wołaniem drapieżnika. Miało to uchronić przez cały nadchodzący rok od szkód wyrządzonych przez dzikie zwierzęta.
W kącie izby wnoszono uroczyście przed kolacją snop zboża– symbol tych, którzy odeszli.
Posiłki spożywano ze wspólnej misy. Każdy łyżkę miał trzymać w ręce przez całą wieczerzę i jeść nią wszystkie potrawy. Dzięki temu przez cały rok nie powinno zabraknąć żywności. Upuszczenie jej było za to złym zwiastunem nieszczęścia, a nawet śmierci. Początkowo wieczerze spożywano na stojąco, a od XIX w. przy stole, za to na boso by podkreślić wagę święta. Dań powinno być ich dwanaście, a poprzedziło je zjedzenie czosnku. Najstarsze tradycje mówią o spożywaniu wszystkiego tego, co rodzi się w lesie, ogrodzie i na polu (suszona rzepa, buraki wymieszane z suszonymi śliwkami, a także miód, grzyby, kapusta, kasza, orzechy laskowe). Ryby na wigilijnych stołach pojawiły się później (początkowo uważano, że wywodzą się z siedliska złych duchów i mocy, czyli wody. Sycącą potrawą występującą w regionie był m.in. groch z kapustą. Z suszonych owoców robiono kompot, a także nadziewano nimi pierogi.

Na początku XX wieku na Podkarpaciu pojawiła się choinka. Z początku zdobiono ją jabłkami, orzechami, szyszkami, kolorowymi łańcuchami, gwiazdkami z papieru lub słomy, świeczkami, czy ozdobami z wydmuszek jaj. Wcześniej dekorowano domy w okresie świąt zielonymi gałęziami. Wierzono, że mają życiodajne moce i chronią dom od złych mocy.
Noc wigilijną spędzano na rozesłanej słomie lub sianie, na pamiątkę miejsca narodzenia Pana Jezusa.
Urodzaj i dostatek miało zapewnić również kolędowanie. W obrzędzie ludowym brały też udział żywe zwierzęta, np. koń lub ubierano maski zwierząt: kozy czy turonia. Rytuał odwiedzania domów polegał na składaniu życzeń, opowiadaniu rymowanek i śpiewaniu kolęd i pastorałek. Za dar słowa i pieśni kolędnicy kiedyś otrzymywali specjalnie na tę okazję wypiekane pieczywo.
Gdzieniegdzie pojawiały się widowiska kolędnicze: teatry kukiełkowe (podczas tzw. kolęd z szopką), czy inscenizacje zwane „Herodami”. Przedstawiały one historię rzezi niewiniątek i kary, jaka Heroda za to spotkała. Tej kolędniczej opowieści towarzyszyły humorystyczne sceny.

Kolędy i pastorałki z naszego regionu [VIDEO]

Reklama