Strona główna POLITYKA Konfederacja z interwencją na przejściu granicznym w Medyce ws. tranzytu i importu...

Konfederacja z interwencją na przejściu granicznym w Medyce ws. tranzytu i importu zbóż z Ukrainy do Polski

0
Reklama

Nie może być tak, że niewiadomego pochodzenia produkty płyną do Polski tylko dlatego, że mamy pomagać; pomagać trzeba mądrze, a polskie rolnictwo jest na pierwszym miejscu, również przed ukraińskim” – oświadczył w poniedziałek poseł Konfederacji Robert Winnicki w Medyce, który wraz z Anną Bryłką i przedstawicielami rolników interweniował ws. tranzytu i importu zbóż z Ukrainy. 

„Rząd PiS-u zdradził rolników, (…) polscy rolnicy są zagrożeni bankructwem, a mówimy o dziesiątkach tysięcy gospodarstw” – oświadczył Winnicki na granicznym punkcie kontrolnym w Medyce, gdy podczas konferencji prasowej uzasadniał kontrole i rozmowy w pięciu instytucjach. 

Reklama

Według niego, „rząd PiS-u pozwolił na to, żeby Polskę zalewało zboże z Ukrainy, zboże niskiej jakości zboże, często nienadające się do spożycia, na czym cierpią polscy rolnicy, bo nie mogą sprzedać swojego zboża”. Zaznaczył, że cierpią również polscy konsumenci, gdyż „zboże ukraińskie miesza się z polskim, i jako takie sprzedaje się potem do sklepów, do wytwórni, do konsumpcji Polakom”.

W imieniu Konfederacji i przedstawicieli środowisk rolniczych, poseł Winnicki zażądał uszczelnienia polskiej granicy tak, „żeby to zboże rzeczywiście przejeżdżało niewyładowywane”. „Obecny poziom kontroli jest fikcją. Obecnie nie ma kontroli; rząd nie wie, co jest wwożone, nie kontroluje tego, nie wie, co Polacy potem dostają na stół” – oskarżał.

Odnosząc się do zapowiadanych przez rząd korytarzy tranzytowych, Winnicki ocenił, że „rząd nie zrealizował w żadnym stopniu tego, żeby zboża ukraińskie było transportowane do portów i wywożone tam, gdzie jest jego docelowe miejsce, gdzie powinno trafić”. „Bo jest produkowane teoretycznie na rynki afrykańskie na przykład i w inne miejsca świata. Tak, tam to zboże powinno trafić” – podkreślił. 

Winnicki zażądał, aby rządzący „nie grali w ciuciubabkę i przestali bawić się z polskim rolnictwem, bo wbiła krytyczna godzina dla polskiego rolnictwa”. „Konfederacja chce nie tylko odsunąć urzędnika od rolnika, ale chce, żeby było jasno powiedziane, że polski rolnik, polskie rolnictwo i mąka z polskiego zboża, to jest ten chleb powszedni, na który Polacy zasługują” – powiedział. Jak dodał, „nie może być tak, że niewiadomego pochodzenia produkty płyną do Polski tylko dlatego, że mamy pomagać”. „Pomagać trzeba mądrze. A polskie rolnictwo jest na pierwszym miejscu również przed ukraińskim” – zaznaczył. 

Anna Bryłka przypomniała, że 1 czerwca ub. r. weszło w życie unijne rozporządzenie o liberalizacji wymiany handlowej pomiędzy Ukrainą a państwami członkowskimi UE, a po ponad pół roku okazało się, iż – jak poinformowała – „mamy gigantyczny import ukraińskiego ziarna do Polski”. Według niej chodzi o miliony ton ukraińskiego ziarna. 

„Tu nie chodzi tylko o tę ilość, ale przede wszystkim też o jakość. Dzisiaj wygląda to tak, że rząd nie panuje nad tym, nie ma w ogóle kontroli nad tym, ile i jakiej jakości ziarno przywożone jest do Polski. Jest to poza kontrolą” – zaznaczyła. Wyjaśniła, że Konfederacja wie o braku kontroli na podstawie przeprowadzanych co miesiąc interwencji w ministerstwie rolnictwa. „Za każdym razem poseł Robert Winnicki i inni posłowie Konfederacji otrzymują inną odpowiedź” – mówiła. 

Odnosząc się do plombowania transportów z Ukrainy, Bryłka oceniła, iż nie rozwiązuje ono problemu nadmiernego importu, gdyż – wbrew zapowiedziom – plombowanie odbywa się po stronie ukraińskiej. „A przecież według zapowiedzi premiera (M. Morawieckiego) ono miało być przeprowadzone przez Krajową Administrację Skarbową. Więc ktoś tutaj nas oszukuje”. 

Bryłka wspomniała też o propozycji Konfederacji, aby skorzystać z art. 4 unijnego rozporządzenia o tymczasowej liberalizacji handlu z Ukrainą, czyli z klauzuli ochronnej. Jednak – jak oceniła – „rząd nie zrobił nic w tym temacie na forum UE”. Przypomniała także o innej propozycji Konfederacji, aby wprowadzić system kaucyjny, znacznie skuteczniejszy w kontrolowaniu importu, niż zastosowany „tranzyt”, który miał być prowadzony korytarzami solidarnościowymi do krajów docelowych. 

„Tranzyt to fikcja. Premier tłumaczył przez pół roku, że my mamy tylko i wyłącznie korytarze solidarnościowe. Nie było żadnych korytarzy solidarnościowych. Większość ziarna została w Polsce. Większość ziarna, która przyjeżdża do Polski, było traktowane jako zboże techniczne, czyli zboże, które nie podlegało żadnej kontroli” – powiedziała. W jej ocenie, w związku z tym doszło do „narażenia życia i zdrowia konsumentów”. 

Według prezesa Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego Wiesława Gryna, „trwający od ponad pół roku proceder na granicach, to nie jest żadna pomoc Ukrainie”. „Ukrainie należy pomagać w ten sposób, że należy utworzyć prawdziwy korytarz solidarnościowy, którym zboże będzie wyjeżdżać do krajów trzecich i do Afryki. Ale dzisiaj tak się nie dzieje. 98 proc. zboża, które wpływa z Ukrainy przez te granice zostaje w Polsce” – powiedział. 

Prezes ZTR ostrzegał, że w ten sposób „niszczymy swoje rolnictwo, niszczymy swoją suwerenność żywnościową”. Porównał tę sytuację nawet do IV rozbioru Polski. Gryn ocenił, że polskie rolnictwo nie jest do takiego zderzenia przygotowane, a w związku z tym, jak mówił, „możemy powiedzieć dzisiaj, że to jest czwarty rozbiór Polski”.

„To, co się dzisiaj wydarza na naszych oczach, to wydarza się historia, która skończy się tym, że za parę lat będziemy widzieli, jak duże korporacje będą wykupywać polską ziemię, bo prawdopodobnie ta ziemia będzie produkowała, tylko nie w naszych rękach” – ostrzegał prezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj
Captcha verification failed!
Ocena użytkownika captcha nie powiodła się. proszę skontaktuj się z nami!