Przeworsk to niewielkie miasto w województwie podkarpackim, lokowane w 1394 roku jako prywatne miasto szlacheckie, w miejscu dawnego grodu ruskiego. Przez lata odgrywało rolę ważnego centrum życia gospodarczego, skupionego przede wszystkim wokół rzemiosła- szczególnie tkactwa oraz wymiany handlowej.
Na przestrzeni wieków i lat Przeworsk na przemian przeżywał swoje wzloty i upadki. Na przełomie XIX i XX wieku, gdy tylko rozpoczął się doby czas dla miasta, skutecznie zahamowała go I wojna światowa. Tuż po niej nastały najpomyślniejsze lata dla miasta, które wykorzystano na szereg inwestycji. I gdy wydawało się, że tak już pozostanie, nastała data, która w historii miasta zapisała swój tragiczny przebieg.
W nocy z 25 na 26 kwietnia 1930 roku w mieście wybuchł pożar. Pierwsze płomienie zauważył posterunkowy Franciszek Piasek i to on zaalarmował straż pożarną. Przybyłe służby, a więc miejscowa straż pożarna oraz straż przeworskiej cukrowni szybko zorientowały się, że nie są w stanie same poradzić sobie z rozprzestrzeniającym się błyskawicznie ogniem. Dopiero wsparcie otrzymane tuż nad ranem od jednostek z Łańcuta, Jarosławia, Przemyśla i Rzeszowa, pozwoliło udaremnić niszczący żywioł. Do ratowania ludzi i mienia zaangażowano także kompanię wojska.
Początkowo błędnie wskazywano, iż przyczyną pożaru były świece zapalone podczas nabożeństwa w Synagodze Przeworskiej, natomiast zaprószenie ognia miało miejsce na posesji sąsiadującej z żydowską świątynią. Pożar był ogromnym ciosem dla miasta, które dopiero co zaczęło się podnosić, dotknięte światowym kryzysem gospodarczym. Spłonęło w nim doszczętnie 38 budynków mieszkalnych, ulokowanych w północnej pierzei rynku, stanowiących dzielnicę żydowską. Największe szkody pożar poczynił w zgromadzonych towarach. Poszkodowanych zostało ponad 300 osób- na szczęście nikt nie uszedł z życiem. Byli to przede wszystkim Żydzi- część z nich, po tym tragicznym w skutkach wydarzeniu, zdecydowała się na opuszczenie miasta. Najbardziej poszkodowani otrzymali pomoc finansową.
Wydarzenie to pokazało, że miastu brakuje odpowiedniego zabezpieczenia przeciwpożarowego- brakowało przede wszystkim sprzętu oraz wody do gaszenia pożaru. Aby uniknąć podobnych sytuacji, Rada Miejska już w marcu następnego roku podjęła uchwałę o budowie wieży wodnej z rurociągami i hydrantami.
O wydarzeniu tym przez kilka kolejnych dni pisały największe światowe tytuły prasowe. Pożar ten otrzymał miano „katastrofalnego” i „wielkiego” i był największym kataklizmem, jaki dotknął miasto w okresie międzywojennym.