Strona główna HISTORIA Zima stulecia w Polsce. Zasypane drogi, auta, paraliż w całym kraju

Zima stulecia w Polsce. Zasypane drogi, auta, paraliż w całym kraju

0
Zima stulecia, fot. NAC
Reklama

Dziś narzekamy na śnieg i temperaturę kilku kresek poniżej zera. Mało kto jednak pamięta zimę stulecia. Zaspy miały ponad dwa metry, z mrozu popękały tory, w wielu miejscach brakowało ogrzewania.

Niesamowite zimy, które na długo zapadły w pamięć Polaków, pojawiły się w minionym stuleciu kilkukrotnie. Duża ilość śniegu, tęgie mrozy oraz paraliż komunikacyjny to tylko niektóre z haseł, jakie towarzyszą myśli o srogich zimach.

Skąd określenie „zima stulecia”?

Takie określenie stosowane jest do zimy, w czasie której temperatura powietrza oraz ilość śniegu odbiegały od normy, nie były porównywalne z innymi zimami.
Pierwszą w czasach nowożytnych taka zima pojawiła się na przełomie 1928 / 1929 roku. Ówczesne temperatury do dziś nie powtórzyły się. W wielu miejscach kraju odnotowano wówczas spadek do -40 kresek poniżej zera. Tak niskie temperatury spowodowały zakłócenia w komunikacji kolejowej, pękały szyny. Wiele rur ciepłowniczych nie wytrzymało. Zamarzł Bałtyk w okolicy Portu Gdańskiego. W Zakopanem w rejonie Morskiego Oka pokrywa śnieżna wynosiła 267 cm.
Kolejny tak srogi atak zimy w historii zapisał się w roku 1962/1963. Wówczas to wstrzymano pracę w zakładach i fabrykach, naukę w szkołach. Intensywne opady śniegu spowodowały paraliż na drogach, wiele domostw pozostawało bez prądu i ciepłej wody.
Ostatnia tak sroga zima miała miejsce na przełomie 1978/1979 roku. Tę właśnie najczęściej określa się mianem „stulecia” i wiele osób uważa ją za najbardziej niszczycielską w dziejach najnowszych Polski.

Reklama
Śnieg zalegał wszędzie

Śnieg sypał od Sylwestra

W czasie gdy wielu Polaków świętowało nadejście nowego roku, opady śniegu przybierały na sile. Chłodny front z opadami śniegu przywędrował od północy. Północna część kraju w przeciągu dwóch dni została niemal zasypana. Wiele wiosek pozostało na długo odciętych od świata, w miastach pojawiły się opóźnienia w kursach autobusów, pociągów. Ówczesna „Trybuna Ludu” tak pisała na swoich łamach 2 stycznia 1979 r.:
„Centralny Zarząd Dróg Publicznych oraz Ministerstwo Komunikacji wystosowały apel do kierowców i podróżnych, aby ci którzy nie muszą nie ruszali w drogę. Tak trudnej sytuacji nie notowano od dawna, zasypaniu uległo ponad 18 tysięcy kilometrów dróg. Na północy kraju zaspy dochodziły do 3,5 m”.

Stolica w śniegu

W wielu regionach niemal w Nowy Rok wprowadzono stan klęski żywiołowej. Odwołano niemal 800 kursów autobusów, pociągów. Najczęściej spowodowane były one popękanymi od mrozu szynami i zwrotnicami. Mróz sięgał grubo ponad 30 kresek niżej zera.

Śniegu było bardzo dużo. I tak np. w Suwałkach (84 cm, 16 lutego), Łodzi (78 cm, 2 lutego), Warszawie (70 cm, 31 stycznia).
Poprzez popękane tory pociągi nie mogły dowozić węgla do opalania. Miasta odcięte były od ogrzewania i ciepłej wody.

 

Społeczeństwo solidarnie walczy

W walce ze śniegiem niejednokrotnie wykorzystywano sprzęt wojskowy, m.in. czołgi. Ludzie łopatami dzień i noc odgarniali zalegający nie tylko na chodnikach, ale przede wszystkim drogach, śnieg. „Trybuna Ludu” z 3 stycznia 1979 r. podawała:
„W czynie społecznym setki tysięcy ludzi usuwało śnieg z ulic, dróg i szlaków kolejowych. W odpowiedzi na apel Stołecznej Rady Narodowej o odśnieżanie i porządkowanie miast i wsi województwa mazowieckiego w ciągu dwóch dni do pracy stanęło 800 tysięcy osób”. 

W czynie społecznym wspólnie odśnieżano ulice

Szkoły pozostawały zamknięte. Z utrudnieniem ze względu na brak regularnych dostaw, pracowała branża handlarska.

Tragedia w Rotundzie w stolicy

„W godzinach popołudniowych Polska Agencja Prasowa nadała tragiczną depeszę, w Rotundzie gmachu PKO w Warszawie nastąpił silny wybuch, są zabici i ranni” – relacjonował 15 lutego 1979 reporter Polskiego Radia. W wyniku wybuchu gazu ziemnego zginęło 49 osób, a 135 zostało rannych. Do tragedii przyczyniły się warunki pogodowe. Pokrywająca budynek gruba warstwa śniegu uniemożliwiła wydostanie się gazu ziemnego na powierzchnię, a niska temperatura spowodowała, że substancja zapachowa, która miała ostrzegać o ulatnianiu się gazu, uległa skropleniu. – podaje w materiale dotyczącym zimy stulecia „Polskie Radio”.

Zima stulecia na Podkarpaciu

Podobnie jak w całym kraju, także i na Podkarpaciu sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie. Ówczesne gazety podawały, że pod Cmolasem w zaspie utknął pociąg. Podkarpacie zostało niemal odcięte od reszty kraju. Tylko na południu regionu w pierwszych dniach śnieżycy odwołano prawie 500 kursów! Wiele wsi było odciętych od komunikacji. Mieszkańcy regionu wspominają, że w sklepach sprzedawany był niemal zmarznięty chleb, a dostawy jakichkolwiek produktów były opóźnione.

Dwa miesiące jak na Syberii

Zima stulecia trwała równe dwa miesiące. Odwilż rozpoczęła się początkiem marca. „TL” pisała: „Minęły dwa trudne miesiące bieżącego roku, ograniczenia energetyczne i kłopoty transportowe sprawiły, że wiele zakładów nie pracowało rytmicznie. Sprawa szybkiego odrobienia zaległości jest w tej chwili zadaniem pierwszoplanowym”.
 
źr. Polskie Radio, fot. NAC 

Reklama