W rocznicę Krwawej Niedzieli Młodzież Wszechpolska z prezesem Marcinem Kowalskim na czele ustawiła przy granicy polsko-ukraińskiej symboliczny cmentarz, na który składało się 50 krzyży z nazwami miejscowości oraz datami. Krzyże te symbolizowały miejscowości,
gdzie ukraińscy szowiniści dokonywali zbrodniczych mordów na ludności polskiej. Wszechpolacy ustawiając krzyże wołyńskie w symbolicznym miejscu, czyli przy przejściu przez które przeszły miliony uchodźców, chcieli by były one słusznym wyrzutem sumienia dla władz Ukrainy. Ukraiński rząd mimo ogromnego wsparcia z Warszawy wciąż nie chce godnie pochować ofiar ludobójstwa, których szczątki leżą porozrzucane po polach. Ukraińcy nie chcą też przyznać się do zbrodni i przeprosić za nią, a rząd PiS nie stara się tego wyegzekwować. Akcja odbiła się na tyle szerokim echem, że inni ludzie zaczęli również stawiać tam krzyże pamięci, powiększając symboliczny cmentarz.
Kilka dni temu Młodzież Wszechpolska poinformowała, że ponad 50 drewnianych krzyży zniknęło. Organizatorzy akcji podkreślają, że nie była to decyzja zarządcy miejsca, czyli GDKiA, ponieważ byli z nim w kontakcie. Cmentarz nie został więc usunięty z przyczyn administracyjnych, czy bezpieczeństwa, a został usunięty przez kogoś komu przeszkadzał jego przekaz.
To skandaliczne, że wciąż istnieją grupy, które są gotowe poświęcić mnóstwo czasu tylko po to, by przykryć prawdę o ludobójstwie wołyńskim. Młodzież Wszechpolska zapowiedziała, że nie porzuci tej sprawy i że już wkrótce zaprezentuje plan nowego cmentarza.


Źr. Fb Patriotyczne Podkarpacie