Kamil W. z Rzeszowa, który w maju br. miał zgwałcić 14-letnią mieszkankę Chorzowa po wyjściu z aresztu przyjechał pod dom swojej ofiary. Prawdopodobnie chciał, by zmieniła swoje zeznania.
14-letnia chorzowianka poznała Kamila W. przez internet. Po raz pierwszy zobaczyli się 19 maja w Katowicach i umówili na kolejne spotkanie. 23 maja Kamil W. zabrał ją spod domu i wywiózł na nieużytki na granicy Chorzowa i Piekar Śląskich. Tam zgwałcił i po wszystkim odstawił do domu. Roztrzęsiona dziewczyna opowiedziała o swojej tragedii rodzicom.
Śledczy ustalili, że sprawcą gwałtu jest muzyk i student Kamil W. z Rzeszowa. Sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach miała jednak wątpliwości, czy zakwalifikować sprawę jako gwałt i… wypuściła mężczyznę z aresztu. Po wyjściu na wolność rzeszowianin pojechał do domu ofiary. Rodzice dziewczynki zawiadomili policję, a ta schwytała sprawcę.
Sąd tym razem odrzucił prośbę o zwolnienie mężczyzny z aresztu tymczasowego. Sprawca gwałtu na 14-latce spędzi tam co najmniej 3 miesiące, dopóki śledczy nie zbiorą materiału dowodowego w tej sprawie, który już na tym etapie jest obszerny. Kamilowi W. grozi od 3 do 15 lat pozbawienia wolności.
Źródło: Fakt