W środowe przedpołudnie na Placu Farnym w Rzeszowie zgromadzili się przedstawiciele JS Strzelec, by upamietnić 99. rocznicę śmierci płk. Leopolda Lisa-Kuli.
Zgromadzeni na rzeszowskim Placu Farnym strzelcy z wielu miast Podkarpacia, a także Małopolski i Wrocławia, oddali cześć płk. Leopoldowi Lisie-Kuli, który jako nastolatek wstąpił do Związku Strzeleckiego „Strzelec” pod dowództwem Józefa Piłsudskiego. Prywatnie był jego ulubieńcem.
Uroczystości rozpoczęły się na cmentarzu komunalnym na Pobitnie, gdzie spoczywa Lis-Kula. Następnie w kościele przy 3 Maja, pod przewodnictwem bpa Jana Wątroby, odbyła się msza święta. Po niej nastąpiła uroczysta defilada, pokaz musztry oraz złożenie przysięgi przez 450 strzelców. Przysięgi na sztandar wysłuchał minister Jan Józef Kasprzyk.
Sylwetka Leopolda Lisa-Kuli
Leopold Lis-Kula ur. w Kosinie k. Łańcuta. W październiku 1912 roku Leopold Kula, nie mając jeszcze szesnastu lat, wstąpił do Związku Strzeleckiego, przyjmując pseudonim „Lis”. Od razu zabrał się do pracy z niewyczerpaną energią. Bardzo szybko wybił się na czoło swoich towarzyszy broni – strzelców. Na ćwiczeniach okręgu rzeszowskiego, prowadzonych przez Komendanta Głównego w lecie 1913 roku – uzyskał pochwałę Józefa Piłsudskiego. Od tej pory datuje się szczególny, bardzo głęboki sentyment, jakim Komendant Główny darzył młodego Lisa – Kulę. W 1913 roku otrzymał Lis stopień podoficera. „Aż dziw brał wszystkich, skąd w tak młodym chłopcu już skupić się mogło tyle cnót żołnierskich. Nie było ponad niego lepszego szermierza na bagnety, celował w musztrze, czy w służbie patrolowej, obracał kompanią w walce i na musztrze jak stary, doświadczony oficer regularnej armii” – wspomina jeden z żołnierzy. Podczas wojny nie zapominał nigdy o rodzinie, zwłaszcza o matce, do której systematycznie wysyłał kartki z frontu, pełne troski o jej zdrowie oraz słów pociechy. Pomagał również rodzinie finansowo, odsyłając do matki połowę comiesięcznego żołdu.
Ulubieniec Marszałka