Strona główna PUBLICYSTYKA Rok Conrada bez Conrada w szkole

Rok Conrada bez Conrada w szkole

0
Reklama

Dziś rozpoczęcie nowego roku szkolnego, 2017/2018. W tym roku uczniowie nie zasiądą już w ławkach pierwszej klasy gimnazjum, a w ławach siódmej i ósmej. Oprócz reformy funkcjonowania szkół, Ministerstwo Edukacji Narodowej zmieniło także listę lektur obowiązkowych w poszczególnych klasach. Sprawdziliśmy, co nowego będą czytać nasze pociechy, a czego zabraknie na lekcjach języka polskiego. 


Minister Edukacji Narodowej, Anna Zalewska, dokonując reformy edukacji w Polsce zaznaczyła, że chce wychowywać uczniów w duchu patriotyzmu, miłości i kładąc nacisk na znajomość historii. Nic dziwnego, ponieważ zadaniem szkoły jest nauka i wpajanie młodym ludziom odpowiednich wartości.
Rada Języka Polskiego negatywnie wyraża się o nowych lekturach, o braku starych. Naukowcy, mistrzowie języka polskiego w naszym kraju, uważają, że brak chociażby Josepha Conrada i jego „Jądra ciemności” to skandal.

Czarni i biali- Joseph Conrad i jego powieść

Joseph Conrad to nikt inny jak Józef Teodor Korzeniowski; angielski pisarz i publicysta, z pochodzenia Polak, którego ojciec był działaczem niepodległościowym. ojciec Conrada, Apollo Korzeniowski założył w Warszawie podziemny Komitet Ruchu, który stał się zalążkiem Rządu Narodowego, kierującego później Powstaniem Styczniowym 1863 roku. Jesienią 1861 roku ojciec Conrada został aresztowany przez władze rosyjskie. Conrad wspominał po wielu latach, że jego „świadome życie” zaczęło się właśnie na dziedzińcu warszawskiej cytadeli, dokąd czteroletni chłopiec, razem z babką, przynosił paczki z żywnością dla ojca. W „Jądrze ciemności” Conrad pokazuje bezdusznych białych kolonizatorów, którzy podbijając Afrykę zmieniają się w barbarzyńców. Powieść ta jest najczęściej wykorzystywana do adaptacji filmowych na całym świecie, analizowaną przez studentów i profesorów, nie tylko pod względem treści, ale też języka, jakiego użył autor.
W tym roku w Polsce obchodzimy rok Josepha Conrada. Dlaczego więc najważniejsza powieść Korzeniowskiego została skreślona z listy lektur? Możliwe, że ze względu na poprawność polityczną, a może za rasizm, o jaki posądzano Conrada. W „Jądrze…” bardzo często pojawia się słowo „czarny”. Autor bestsellerowej powieści opisując czarnoskórego bohatera w jednym zdaniu potrafi kilkakrotnie przywołać, że ma czarną rękę, czarne palce, czarną twarz. Jest dziki, nieokiełznany i ma porywczy temperament. Patrząc na fakt, że kolonizowanie Afryki było czymś naturalnym w XIX wieku, a Polska nie brała udziału w tych wydarzeniach, nie powinniśmy mieć się czego wstydzić. Polski pisarz, patriota, który jako jeden z nielicznych wsławił się w literaturę na całym świecie, powinien stanowić przykład dla naszych polskich uczniów.
Niestety, MEN stwierdził, że Conrad i jego twórczość nie zasługują na stanowienie lektury obowiązkowej, a problem kolonizowania czarnego świata przez Anglików i Francuzów, nie Polaków, nie jest ważnym elementem w dziejach świata.

Reklama

Poeci smoleńscy 

Miejsce Josepha Conrada nie zostanie puste. Ministerstwo dodaje zamiast kilku znanych dotychczas poetów i pisarzy, innych, współczesnych. Uczniowie liceów i techników nie będą czytać już powieści Stanisława Witkiewicza, znanego jako Witkacy. Ten surrealistyczny polski pisarz w swojej twórczości zobowiązywał do myślenia i rozumowania. Podobnie jak Witkacy, z listy lektur znika Bruno Schulz, autor „Sklepów cynamonowych”, Stanisław Lem- pisarz fantasy, a Witold Gombrowicz ze swoim słynnym „Ferdydurke” zostaje we fragmentach.
Miejsce dzieł, z których cytaty weszły do mowy codziennej, zastąpi twórczość bardziej współczesnych poetów- pisarzy. Wśród nich znajdzie się m.in.: twórczość Jana Polkowskiego, Jarosława Rymkiewicza i Wojciecha Wencla. Ci współcześni poeci nawiązują w swojej twórczości do patriotyzmu, do polskie prawicy. Kilku z nich opisywało tragedię Smoleńską sprzed 7 lat. Zaczynali tworzyć w czasach „Solidarności”, zaznaczając w swoich wierszach stan wojenny, walki uliczne i drogę do upadku socjalizmu.
Czy są jednak na tyle ważni, a ich trudna, nietuzinkowa poezja na tyle zrozumiała, że młodzi ludzie chętniej będą czytać ich wiersze, niż „Pożegnanie jesieni” albo „Solaris”?

Łatwe lektury- niższy poziom edukacji 

Nie będzie więc „Słowacki wielkim poetą był”. A szkoda, bo czytając gombrowiczowskie „Ferdydurke” można było uśmiać się z lekcji polskiego, podczas której nauczyciel nie mając argumentów mówił, że chwalimy Słowackiego, bo właśnie wielkim poetą był. Reymontowscy, noblowscy „Chłopi” też zostają ucięci tylko do jednego tomu. A co z resztą? Nikt nie wie. Dobrze, ze choć Zbigniew Herbert i Jan Kochanowski zostają. Choć Miłosza i jego twórczości również nie ujrzymy.
Zostaje więc zdać się na nadzieję, ze uczniowie sami sięgną po wielkich mistrzów polskiej literatury, bo w szkole im o tym nie powiedzą. Jak to wpłynie na świadomość młodzieży? Ciężko dziś mówić, bowiem dopiero zaczyna się przygoda z nową reformą.
„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie- co to będzie? Co to będzie?”- zastanawiam się przed pierwszym dzwonkiem. Mam nadzieję, że poziom edukacji nie spadnie jeszcze niżej, niż był.

Reklama